środa, 30 sierpnia 2017

TOM SWOON X NEW BALANCE #574 TOUR @BONARKA, KRAKÓW || VOTE FOR TOM SWOON


We'll be memories in a matter of time...

Ten tekst będzie inny, wyjątkowy, pisany prosto z serducha. Emocje są świeże - wcale nie opadły i chcę to wykorzystać. 

...so what do you wait for?
"WAIT"

Każdy kto mnie zna lub obserwuje mnie na social mediach bądź choćby widział mój post o tytułowym bohaterze tego wpisu na moim starym blogu, wie jaką dla mnie jest ważną postacią. Moi followersi orientują się także, że nie był to pierwszy jego występ, w którym uczestniczyłam. Niestety z koncertu w Energy 2000 Przytkowice notka nie pojawiła się, gdyż na początku ciąży miałam przerwę w blogowaniu. Potem chciałam napisać ten post na początku tego roku jako najlepsze wspomnienie 2016, ale z perspektywy czasu nie potrafiłam tego odtworzyć i przelać tu wszystkiego tak jak chciałam. Dlatego tym razem nie mogłam czekać...


Dla niewtajemniczonych: Tom Swoon to pseudonim artystyczny Doriana Tomasiaka - rocznik 1993. Tom - od nazwiska, a Swoon z angielskiego oznacza omdlenie lub stan uniesienia. Pochodzi z Goleniowa ulokowanego w naszym kraju w przepięknym województwie zachodnio-pomorskim. Swoje pierwsze kroki za konsolą stawiał w tamtejszym klubie, a karierę zaczął od razu po ostatniej maturze (od razu ze szkoły pojechał na lotnisko) by supportować znanego na całym świecie producenta Avicii'ego. Potem wszystko potoczyło się lawinowo: Steave Aoki, oficjalny remix dla Linkin Park czy jego debiut na największym polskim festiwalu muzyki elektronicznej w Kołobrzegu - Sunrise, a w 2014 Tomorrowland.
Chyba kojarzycie te nazwy, prawda? Jeśli chcecie widzieć więcej to odpalcie powyższy filmik.

Take all the roads that we should have taken more before we lose it all.
"START AGAIN"


Teraz możemy przejść do moich odczuć, które towarzyszyły mi podczas występu.
W Bonarce byłam chwilę po godzinie 15. Od razu poszłam na zwiady pod New Balance zobaczyć, czy coś się już dzieje. Gdy zauważyłam, że rozstawiają sprzęt a dookoła pusto (w końcu mieli jeszcze niemal godzinę czasu!) wyszłam przed galerię szukać jakiś znaków mającego odbyć się spotkania. Tam moja uwagę przykuli pracownicy NB (bardzo sympatyczni, jeśli to czytacie - pozdrawiam!), od których dostałam ulotkę Zagłosuj na Polskę - Wybierz Tom Swoon i składnie przybliżyli mi atrakcję całego wydarzenia. Pozostało tylko czekać... 
Kiedy zegarek wybił 15.50 przekroczyłam drzwi salonu i aż mnie zatkało, że tak wiele osób zdecydowało się na przyjście. Udało mi się przecisnąć jak najbliżej konsoli i w czasie oczekiwania na przyjazd Doriana udało mi się nawiązać znajomość z dwoma sympatycznymi dziewczynami z Nowego Targu (również pozdrawiam!). Gdy Tom Swoon dotarł na miejsce i zobaczył frekwencję był w szoku. Tym bardziej, że spodziewał się czekających nas przed sklepem a nie w środku, o czym wspomniał na początku. Przechodząc do swojego stanowiska witał się z fanami. Przed rozpoczęciem seta przedstawił nam program spotkania oraz powiedział kilka słów od siebie. 

Mix w jego wykonaniu - genialny! Sam fakt, że stałam przy samej konsoli i widziałam jak płynnie się na niej porusza - bajka. I ta niesamowita atmosfera oraz kontakt z publicznością... wow! 
Zagrał największe perełki i przedpremierowo - oficjalny remix dla Armina van Buurena Sunny days. Okej, jako jego stara fanka chciałam też usłyszeć np. Wait, Savior czy remix dla Justina Oh Start again, ale mimo to nie czuję rozczarowania. 

Po koncercie znów przez chwile pogadał do nas, a potem dał czas na pytania - odpowiadał dosadnie dzięki czemu mogliśmy go bliżej poznać. Między innymi dowiedzieliśmy się czemu po raz pierwszy od 4 lat nie wystąpił na Sunrise, że jego najlepiej wspominaną kolaboracją był utwór Synchronize oraz że dalej współpracuje nad obiecanym niemal rok temu kawałkiem z Kamilem Bednarkiem. 
Następnie każdy miał okazje podejść po autograf czy zrobić sobie wspólne zdjęcie i chwilę porozmawiać. 


A wiecie co najbardziej w nim lubię? 
Nie "sprzedał" się, dalej tworzy niesamowitą mniej komercyjną muzykę i chociaż znany jest na całym świecie pozostał mega skromnym, niewiele starszym ode mnie chłopakiem z Goleniowa - nie uderzyła mu tzw. sodówa do głowy.
I smutno mi z tego powodu, że w naszym kraju nie docenia się go mimo, iż dwa lata temu reprezentował nas na 46. miejscu w najbardziej prestiżowym rankingu producentów muzycznym z całego świata: DJ MAG TOP 100, a występuje w swoim ojczystym kraju tak rzadko. 
Rok temu spadł aż 10 oczek w dół i znalazł się na 56. pozycji (chociaż i tak ponad takimi artystami jak Robin Schulz, Will Sparks, Tujamo czy Showtek). 

Pomóżmy mu osiągnąć więcej - naprawdę na to zasłużył!
Wystarczy, że oddacie głos na http://www.tomswoon.com/vote


Jeśli chcecie go wesprzeć to wiedzcie, ze czas się kończy, gdyż zostały ostatnie dni, by zagłosować!

Chciałam też serdecznie podziękować wszystkim obecnym! To wy tworzyliście tą atmosferę i całą magię. Poznałam dużo wspaniałych ludzi i jeśli to czytacie, to dzięki i oby do zobaczenia! 






Jak zawsze całą relację znajdziecie na moim Snapchat'ie.
Śpieszcie się jednak, bo widnieć ona będzie jedynie do godziny 16!





Zapraszam też na mojego Instagrama (KLIK!) oraz Sarahah (KLIK!)


I pamiętajcie: 
Best days are still ahead of us!


niedziela, 20 sierpnia 2017

#OOTD | DIY GIORGIO ARMANI SHORTS | TINY VINTAGE OUTFIT

Uwielbiam jeansy mojego Taty. Serio. Zawsze miałam w głowie plan - czekać, aż usłyszę hasło "Kochanie, te spodnie są już za małe" - wtedy właśnie wkraczam do akcji ja i nawiązuję dialog z rodzicami. Oczywiście przejmując spodnie Alka. 

I ostatnio nareszcie się doczekałam - w ręce wpadły mi długo wyczekiwane (chociaż nie sądziłam, że będą pierwsze) spodnie od Armaniego. Już dawno wiedziałam co się z nimi stanie, gdy je przejmę. Teraz po jakimś czasie po porodzie z jeszcze większą niecierpliwością wyczekiwałam tej chwili, gdyż "mom jeans" - w tym wypadku bardziej trafne byłoby określenie "dad jeans" - musiały zasilić moją szafę, a jakoś nigdy nie udało mi się w sieciówce znaleźć nic satysfakcjonującego. 

Na pierwszy ogień poszły nożyczki - wiadomo - trzeba ściąć nogawki. Następnie zawinęłam je do góry i delikatnie podszyłam. Tym sposobem miałam swoje unikatowe, jedyne w swoim rodzaju szorty sygnowane nazwiskiem G. Armani.  

Szorty od razu skojarzyły mi się z vintage, a jak wiadomo wracanie do kilku dekad wstecz jest zawsze na czasie... chociaż w tym sezonie wyjątkowo. Do tego idealnie pasuje bandana, która obecnie kwalifikuje się do must have. 
Tak samo jak kabaretki, które niestety powoli odchodzą w zapomnienie i po udanym powrocie znów idą w odstawkę.  Ostatnio strasznie polubiłam połączenie krótkich spodenek z tymi dziurawymi rajstopami - ze względu na moje niedoskonałości pociążowe; było to wybawienie w upalne dni, gdy nie chciałam gotować się w rurkach - i cieszyłam się, że nosząc je razem nie będę kojarzona z paniami do towarzystwa (ech, te stereotypy...). 
Jednak lubię mieszać w swojej garderobie, dlatego na górę założyłam zwykły czarny podkoszulek z lekko błyszczącym nadrukiem w tym samym kolorze oraz dodałam trochę teraźniejszości poprzez założenie moich zaufanych i znoszonych Nike Nightgazer. 
Całość dopełniłam małym i zresztą bardzo modnym skórzanym plecakiem, który kiedyś dostałam w prezencie. 



podkoszulek - TWINTIP : obecnie na przecenie tu - zalando
szorty - Giorgio Armani : DIY
buty - Nike Nightgazer
bandana - Taly Weijl
plecak - prezent

I jak zawsze zapraszam Was na mojego Instagrama : easyfreaky oraz mojego Snapchata : easy-freaky. Oczywiście jeśli chcecie być ze mną na bieżąco.
Założyłam też Sarahah, więc jeśli macie jakieś uwagi, pomysły na wpisy czy jakieś swoje opinie to zapraszam. 

A w komentarzach dajcie znać co sądzicie o tej stylizacji. :)

ps: Wybaczcie jakość zdjęć, poprawię się. Niestety słońce uciekło i próbowałam jakkolwiek je uratować. Mam nadzieję, że nie ma takiej tragedii jak mi się wydaje. 

piątek, 19 maja 2017

HERCULES TOUR 2k17

Jak co roku najbardziej wyczekiwanym przeze mnie wydarzeniem motoryzacyjnym był organizowany cyklicznie w połowie maja Hercules Tour. Pośród malowniczych krajobrazów Jury Krakowsko-Częstochowskiej zjeżdżają się najlepsze projekty z południowej Polski (i nie tylko). 


Na miejscu można podziwiać samochody, obserwować latanie bokiem czy palenie gumy. Także zazwyczaj znajduje się stoisko SoundCheck oraz namioty m. in. TuningKingz, gdzie można nabyć najlepsze kosmetyki samochodowe czy u innych sprzedawców naklejki lub blachy. Wiele osób też decyduje się na grilla przy złotym napoju bogów. 

My wybieraliśmy się tam w drugi dzień imprezy, czyli w sobotę, lecz pewne okoliczności nam na to nie pozwoliły, a pogoda nas zniechęciła... Jednak, gdy wstaliśmy w niedzielę (oczywiście w południe :D) i zobaczyliśmy jak pięknie jest za oknem, nie mogliśmy odpuścić. Mieliśmy jechać sami, bo ekipa z Bieżanowa była już wcześniej, ale zadzwonił kumpel Piotrka i stwierdziliśmy, że spotykamy się o 15 w Libertowie i lecimy razem. Tak jest zawsze weselej. 
Zanim się zebraliśmy i wyjechaliśmy... oczywiście się spóźniliśmy. Na autostradzie jednak nadrobiliśmy zaległości czasowe, choć Andrzej narzekał, żebyśmy zwolnili, bo nie daje rady haha. Niestety w drodze do Zajazdu Wernyhora minęliśmy się ze wszystkimi znajomymi: od Lilki i Dymka do ekipy Low Elite. Tyle genialnych samochodów wracało już z wydarzenia, że bałam się, iż na miejscu nie będzie już nic ciekawego. Na szczęście martwiliśmy się na zapas... Gdy dojechaliśmy - w życiu nie widziałam tam takiej frekwencji! Wszędzie tłoczno na tyle, że szukaliśmy miejsca do zaparkowania przez 20 minut... Tym bardziej, że potrzebowaliśmy zmieścić obok siebie dwa wozy. Po tym, ja udało się odstawić auta poszliśmy na polanę, gdzie znajdował się punkt centralny imprezy. Wielki nierównomierny hałas niestety nie spodobał się Julce, która okazała się najmłodszym uczestnikiem i po niecałej godzinie musieliśmy wracać. Na szczęście Piotrek zdążył sobie kupić pamiątki w formie naklejek oraz wizytówkę firmy wyrabiającej personalne tablice rejestracyjne np. na zloty. 
Jak zwykle organizacja na wysokim poziomie oraz masa niesamowitych projektów. Za rok jednak zdecydowaliśmy, że wynajmiemy coś na miejscu i przesiedzimy tam cały weekend podczas trwania wydarzenia. Lepiej być na miejscu :) 

Długo szukałam jakieś dobrej fotorelacji, która oddałaby klimat Herculesa. W końcu trafiłam na Automotive Photography by yez i stwierdziłam, że lepiej trafić nie mogłam. Człowiek po prostu ma dwie najważniejsze rzeczy: pasję i talent. Zdjęcia dodaję chronologicznie z całego weekendu. Jeśli czujecie niedosyt to zapraszam na jego fanpage: KLIK!



Scirocco R Project / Low Elite
Performance Focus ST & Daily SuperB /Low Elite












W ten weekend możliwe, że pojawimy się na Moto Show w Krakowie, a jeśli to dojdzie do skutku to relacja z tego wydarzenia pojawi się u mnie na Instagramie. Zapraszam!

sobota, 13 maja 2017

GO HARDWELL OR GO HOME TOUR @ TAURON ARENA, KRAKÓW

Moi znajomi wiedzą, że szaleje na punkcie muzyki elektronicznej. Wy poza tym wiecie, że przyuczam się do grania na imprezach jako DJ. Wszyscy wiedzą, że mam za sobą sporo koncertów - głównie tych w moich klimatach. Dlatego nie mogło mnie i tam zabraknąć...

O występie Hardwella w Krakowie wiedziałam od dawna, ale jakoś mi to umknęło. Dopiero pare miesięcy temu przypomniała mi o nim znajoma pytając czy się wybieram. Od razu odpisałam, że nie, bo co z Julką etc. Przez ramię Piotrek obserwował rozmowę i namówił mnie, bym szła i niczym się nie przejmowała, że mi się należy i on się nią zaopiekuje w tym czasie. Nawet nie wiecie jak jestem mu wdzięczna, że dałam się namówić na koncert DJ-a znajdującego się na podium corocznego zestawienia DJ MAG TOP 100.

Bilety zmówiłam już następnego dnia. Kilka dni później dostałam je do ręki. Piszę w liczbie mnogiej, gdyż wiadomo, takie eventy samemu nie przystoją... więc od razu kupiłam dwójce znajomym, którzy zdecydowali się mi towarzyszyć. 

Oczekiwałam tego dnia w napięciu: im bliżej wydarzenia - tym większe emocje. W międzyczasie na aliexpress zamówiłam koszulkę, która dotarła do mnie bardzo wcześnie, bo już miesiąc przed występem.. Delikatnie ją przerobiłam... I jeszcze bardziej nie mogłam się doczekać. 
Gdy doczekałam się tej wyjątkowej soboty nie obyło się bez dramatów. Piotrkowi uciekł bus do mnie, przez co się spóźnił a ja przez to bałam się, że nie zdążę się ogarnąć. Przy okazji okazało się, że nie mam transportu. Na szczęście Tata udostępnił nam samochód, więc po drodze zgarnęliśmy Filipa i Magdę. Dotarliśmy na miejsce, gdy zaczął się support. Chwilę później już bawiliśmy się z innymi. Kill The Buzz zrobił naprawdę świetną robotę. Największe hity w jednym mixie? Coś co lubimy najbardziej :D


Kiedy zszedł zza konsoli oczekiwaliśmy w napięciu wyjścia gwiazdy wieczoru. Czas dłużył się w nieskończoność, ale po tym jak Hardwell stanął na scenie wiedzieliśmy, że będzie tylko lepiej. 


I jak widać na powyższym filmiku - nie zawiedliśmy się. Zagrał dokładnie wszystko, co chcieliśmy usłyszeć: swoje największe hity oraz te najbardziej imprezowe innych producentów.


Całą imprezę oceniam na szóstkę z plusem. Ludzie różnych narodowości (najwięcej oczywiście było Polaków, ale poza tym Słowacy, Hiszpanii, Włosi, Chińczycy, a nawet przewinęła mi się przed oczami flaga Brazyliska!) i zróżnicowani wiekowo, lecz z jedną wielką pasją - muzyką elektroniczną. Nieziemska atmosfera, wierzcie mi. Mam nadzieję, że takie imprezy będą się częściej odbywać.


Relacje z tego eventu mogliście zobaczyć na moim Instagramie. Jeśli jeszcze mnie nie obserwujecie, to zachęcam, bo już jutro coś ekstra dla fanów samochodów - przebieg Hercules Tour 2017 na moim InstaStory (o ile tylko pogoda dopisze - na deszczu nie będę tam siedzieć z Małą, co innego sama)! Nie mogłabym przegapić największego takiego spotu na wysokim poziomie, i to w okolicy. Jestem jego uczestniczką dopiero od dwóch lat, ale ile jeszcze przede mną :D
Dla tych nie w temacie - jeżeli chcecie wiedzieć co to za wydarzenie możecie przeczytać opis z edycji 2015 - tu macie link do wpisu na moim starym blogu :) 

Wszelkie pytania możecie zadawać na moim asku.

sobota, 6 maja 2017

Moje top 7 z aliexpress

Ostatnio chyba najpopularniejszym sklepem Internetowym stało się Aliexpress. Coraz częściej spotykam się w blogosferze z haulami z chińskiej hurtowni, gdzie można znaleźć dosłownie wszystko. Coś w stylu naszego allegro, tylko dużo taniej. Można tam kupić ciekawe i bardzo oryginalne gadżety czy ciuchy, wszelkiego rodzaju kosmetyki oraz akcesoria, sprzęt elektroniczny... Naprawdę - czego dusza pragnie. 

Przyznaję się bez bicia, że po raz pierwszy usłyszałam o tym sklepie dopiero w zeszłe wakacje i to całkiem przez przypadek. Przesiadując na garażu czy pod wiatą u kumpli na Bieżanowie przyjaciółka namiętnie przeglądała coś w telefonie, więc pewnego dnia po prostu spytałam, co ona ma tam tak wciągającego. Pokazała co i jak, pomyślałam "wow"... i się skończyło. Sama bałam się tam zamawiać.

Z nudów siedząc w domu na początku lutego zaczęłam buszować po Aliexpress... i musiałam założyć konto. Koniec końców zakupiłam parę rzeczy, i pierwsze paczki dotarły już po dwóch tygodniach! Chociaż nawet nie zdążyłam ich rozpakować, bo musiałam jechać do szpitala :D 

W tym wpisie chciałam Wam pokazać moje TOP 7 rzeczy zakupionych właśnie na tym sklepie Internetowym. Siódemka to szczęśliwa liczba i mimo, że w ciągu 3 miesięcy mam tego ponad 10 razy więcej, to właśnie nimi może Was zainspiruję lub przekonam do nabywania tam rzeczy za grosze (dosłownie!). Ale przejdźmy do tematu.

MAŁA TOREBKA Z NADRUKAMI - 7,83 zł:
Zamawiając tą torebkę byłam przekonana, że to naszywki a nie nadruki haha. Mimo to, gdy rozpakowałam paczkę wcale nie czułam rozczarowania, o nie! Tak bardzo się w niej zakochałam, że ta różnica nie miała dla mnie znaczenia. Chciałam oryginalnej małej torebki, do której zmieszczą mi się tylko najpotrzebniejsze rzeczy typu telefon i chusteczki... udało się. Strasznie jestem zadowolona z jej zakupu. Dobrze wykonana, jak za taką cenę - naprawdę polecam!

PĘDZELKI DO MAKIJAŻU - 16,30 zł oraz SILIKONOWA GĄBECZKA - 2,69 zł:
Tak duży zestaw pędzelków za tak śmieszną cenę okazał się moim numerem jeden. Naprawdę. Miałam kilka wcześniej i te z Delfy i ze strony pędzledomakijażu.pl i jakieś pojedyncze z innych firm, ale żadnymi z nich nie pracuje mi się tak dobrze jak tymi miętowymi cudami.
Silikonowa gąbeczka do makijażu stała się hitem jakiś czas temu. Stwierdziłam, że i ja spróbuję. Szczerze mówiąc nie korzystałam z niej jeszcze (używam tylko tych zwykłych, oczywiście z Ali! W wielu kolorach i rozmiarach do wyboru, nawet za niecałą złotówkę :D), ale czas najwyższy i jej dać szansę. Zamówiłam kilka tych silikonów, jedną dostała między innymi przyjaciółka i była mega zadowolona. Przede wszystkim podkład w nią nie wsiąka w przeciwieństwie do tych normalnych gąbek i podobno łatwiej się nią pracuje. No cóż, trzeba przetestować wreszcie...

ZEGARKI
BIAŁY - 7,09 zł, RÓŻOWY - 6,67 zł, CZARNY - 6,84 zł:
Piękne zegarki za śmieszną cenę. Wykonane są bardzo starannie i stanowią świetne dopełnienie każdego outfitu. Nigdy szczególnie nie nosiłam zegarków, ale dzięki Ali zmieniłam to, a ta zmiana wyszła mi na plus (przynajmniej moim zdaniem). Jedyny minus - co prawda drobny, lecz wolę wspomnieć - paski są strasznie "twarde" i ciężko nimi manewrować. Nawet to jednak nie potrafi zaćmić ich uroku.

NASZYJNIK - 1,45 zł:
Uwielbiam hamsę. Mam kilka ciuchów w ten wzór i gdy zobaczyłam ten wisiorek wiedziałam, że muszę go mieć. Na zdjęciach sprzedawcy nie wyglądał na starannie wykonany, a tu niespodzianka! Jak widzicie jest naprawdę ładny i genialnie się prezentuje.

PIERŚCIONKI - 0,79 zł:
Pierścionki skrzydełka były w tak atrakcyjnej cenie i tak ładnie wyglądały na zdjęciach, że zamówiłam w obu kolorach. Są to zdecydowanie moje ulubione, po prostu piękne... Dużym plusem jest możliwość regulacji, aczkolwiek ja z tego nie korzystam, bo wiem, że mogłoby to je zniekształcić i już się tak nie prezentować.

RZĘSY NA PASKU zielone - 4,62 zł, różowe - 2,57 zł, białe - 0,83 zł:
Powiedzcie mi drogie Panie, gdzie tak tanio kupicie w Polsce tyle rzęs? I to naprawdę dobrych, nie jakiś pierwszych lepszych. Jak widać najbardziej przypadły mi do gustu te "różowe". Wyglądają naprawdę naturalnie. "Zielone" zamówiłam, gdyż kilka youtuberek strasznie je zachwalało, niestety jak dla mnie po prostu nie pasują. A te białe mam zostawione na jakąś specjalną okazje, może na któreś wesele... bo w tym roku zapowiadają mi się aż trzy. Na pewno się więc przydadzą :D
Klej do rzęs również znajdziecie na Aliexpress, jest to koszt około dwóch złotych.

TORBA NA RAMIĘ - 17,99 zł:
Moja największa perełka z chińskiego marketu. Bałam się strasznie o jakość i wykonanie - zupełnie niepotrzebnie: strasznie starannie uszyta, a w środku podszewka ma wspaniały zielony kolor w odcieniu butelkowym. Zawiera też małą kieszonkę na zamek, która jak dla mnie jest ogromnym atutem. Za taką cenę... nie ma co się zastanawiać. 

Poza tymi cudeńkami chciałam Wam pokazać jeszcze jedną zdobycz:
Tą koszulkę znalazłam całkiem przez przypadek. Piotrek przeglądał Aliexpress i trafił na jedną z samym napisem "Hardwell". Wysłał mi ją i podśmiechiwał, żebym sobie zamówiła na koncert.
Zaczęłam szukać innej (tamta niezbyt mi odpowiadała) i trafiłam na tą. Logo, które się na niej znajduje odpowiada trasie koncertowej, która obecnie się odbywa. W jej skład wchodzi też jutrzejszy występ w Krakowie, na który się wybieram. Stwierdziłam, że co mi szkodzi, 37 złotych to nie majątek, biorę. 
Bałam się, że będzie z jakiegoś słabego materiału a nadruk nie będzie mnie satysfakcjonował... a tu kolejna niespodzianka. Zupełnie nie tego się spodziewałam, strasznie miłe zaskoczenie. Prezentuje się super, chociaż jak widać trochę ją podtuningowałam. Teraz jestem w 100% gotowa na jutrzejsze show :D 

Jeszcze mała podpowiedź dla Pań: jeśli szukacie jakiejś zmysłowej bielizny, to polecam kupować właśnie tam :P To samo dotyczy modnych jeszcze z tamtego sezonu koronkowych staników z dodatkowymi paseczkami. Niestety przez moją figurę nie mogę takich nosić, ale siostra zamówiła pare i jest strasznie zadowolna. 

Co wy myślicie o zamawianiu rzeczy na Aliexpress? A może znaleźliście coś godnego uwagi? Czekam na opinie w komentarzach :) 
W komentarzach mogę Wam podlinkować moje zdobycze (o ile są jeszcze dostępne). Jeśli Ci się coś spodobało - napisz. 

Jutro na moim Instastory relacja z występu Hardwella na Arenie w Krakowie, więc zapraszam do śledzenia.
A pytania spoza notki możecie zadawać TU.

czwartek, 27 kwietnia 2017

Szybcy i wściekli 8 - warto czy nie?

Dziś mieliśmy w końcu okazję wyjść z Piotrkiem do kina na najgorętszą premierę tego miesiąca - jak nie roku. Mowa oczywiście o serii Szybcy i wściekli, a konkretnie o ósmej odsłonie. 

Jeśli nie wiecie, czy warto wydać pieniądze na bilet, to polecam przeczytać ten wpis. Może akurat okaże się pomocny. 


Autorzy serii wypalili się mniej więcej w połowie - przynajmniej dla mnie. Na każdą kolejną część po czwartej było coraz mniej pościgów i innych głównych wątków wyróżniających Szybkich i wściekłych. Filmy stały się zwykłym kinem akcji i niewiele wspólnego miały z początkami twórców. Bałam się, że seans niczym szczególnym mnie nie zaskoczy... Czy się myliłam?

Bardzo. Biję się w pierś i odwołuję wszystkie poprzednie myśli, gdyż ósemka zaskakuje od samego początku. Pościgi, wartości, akcja oraz kontynuacja wątków - czyli wszystko za co fani kochają F&F zastało zawarte w tej produkcji. Także dałabym plus za nieprzewidywalność kolejnych scen - naprawdę trzyma w napięciu i zaskakuje, a dodatkowo dowiadujemy się paru faktów z życia postaci nieujawnionych we wcześniejszych częściach. Osobiście przewinęło się przeze mnie wiele emocji - śmiałam się, płakałam, zaskakiwałam. Zdecydowanie więcej humoru sprawiało, że naprawdę świetnie się oglądało. Dla mnie największy plus za wrócenie do pościgów, szybkich i ekskluzywnych samochodów, podkreślanie wartości rodziny oraz za efekt szokowania widzów. Gorąco polecam wszystkim sympatykom dobrego kina.


Jeśli nie przekonałam Was ja, może uda się to powyższemu trailerowi. 
Dajcie znać w komentarzach, czy lubicie filmy w tej tematyce :) 

poniedziałek, 24 kwietnia 2017

Spot KWI WIELICZKA dla Amelki & Natalki

Przepraszam za tak długą przerwę, ale święta mnie wciągnęły, następnie choroba... i też czekałam na zdjęcia z wydarzenia, które chciałam przedstawić w tym wpisie. Dziś zmieniamy klimat i z tematu kosmetyki przenosimy się w motoryzację. 

Chce pokazać Wam jak łączyć przyjemne z pożytecznym. Że nie zawsze każdy gówniarz za kierownicą to egoista jeżdżący za hajs tatusia. Że pasja naprawdę łączy ludzi. 

W pierwszy dzień Świąt Wielkanocy odbył się spot charytatywny dla Amelki i Natalki organizowany przez ekipę NJSBC Wieliczka. Zamysł spotkania na duży plus: dziewczynki obecne wśród fanów samochodów uśmiechem zachęcały do wrzucania do puszki pieniędzy na kosztowne leczenie, gdyż u obu zdiagnozowano padaczkę, astygmatyzm i afazję dziecięcą, a ostatnio także stwierdzono u nich lordozę kręgosłupa szyjnego, a także opóźnienie rozwoju w stopniu lekkim. Jednak nawet kapryśna pogoda nie była w stanie popsuć ich dobrego humoru.

Zdjęcie pobrane z fanpage'a NJSBC KWI Wieliczka
Tak naprawdę nie wybieraliśmy się z Piotrkiem na ten spot, ale jadąc w odwiedziny do Jego rodziny przypomniałam sobie o nim. W drodze na Bieżanów obdzwoniliśmy znajomych, czy ktoś od nas się wybiera i ustaliliśmy, że pojedziemy na zwiady czy w ogóle jest sens zbierać ekipę (mieliśmy po drodze). Gdy dojechaliśmy na miejsce daliśmy znać SMS-em, że jest spora frekwencja i ustaliliśmy miejsce oraz godzinę spotkania, skąd pojedziemy wszyscy razem. Zdecydowanie za dużo chętnych kumpli się znalazło, i by nie przejeżdżali tej trasy sami kierowcy spakowaliśmy się na trzy auta. 


Gdy już wszyscy razem dotarliśmy na wydarzenie ustawiliśmy się obok siebie. Chwilę później zauważyliśmy, że inni znajomi wjeżdżają na parking, więc dołączyli do nas. W końcu po paru miesiącach miałam czas, by spotkać się ze wszystkimi i zwyczajnie pogadać. A także poznać nowe osoby. Za to właśnie uwielbiam takie spoty. I za samochody oczywiście też :D


Jak widzicie Julkę wzięliśmy ze sobą, niech od małego się uczy haha. Chciałam Wam też w ten sposób pokazać, że dziecko wcale nie równa się z przekreśleniem pasji czy marzeń. Niestety pogoda dawała w kość, więc nie wyciągaliśmy jej z samochodu. Ciągle musieliśmy koczować przy jej oknie czy oby się nie obudziła, ale nie było to dla nas uciążliwe. Tym bardziej, że niektórzy znajomi jeszcze jej nie zdążyli poznać, więc i tak stali obok. 
Po wydarzeniu organizatorzy dostali dyplom z podziękowaniami od Mamy dziewczynek. Bardzo miły gest, którego chłopaki zapewne się nie spodziewali :) 

Na koniec chciałabym Wam przedstawić kilka perełek uchwyconych przez jednego z fotografów obecnych na spocie. Gościu robi fantastyczne zdjęcia o przeróżnych tematykach, gdzie każdy znajdzie coś dla siebie, dlatego zapraszam na Nomolk Photo!







Na moim InstaStory z tego wydarzenia nie było obszernej relacji, gdyż nic konkretniejszego się nie działo. Jednak w sobotę ta sama ekipa organizuje spot z przejazdem do Dobczyc, a to już coś ciekawszego, więc pewnie znajdzie się tam trochę zdjęć czy filmików - o ile się wybierzemy. 
Także wybieram się niedługo na koncert Hardwella w Krakowie, dlatego jeśli chcecie być ze mną na bieżąco to zapraszam na mój Instagram
Pytania zdawajcie na ask'u.

Do następnego!

wtorek, 11 kwietnia 2017

PEREŁKI Z COCOLITA.PL NA DOBRY START

Przez okres ciąży nie chcąc wyrzucać pieniędzy w błoto kupując ubrania skupiłam się dla odmiany na kosmetykach. Dzięki temu odkryłam nową pasję i zaczęłam bawić się makijażem. Make up'owa rutyna poszła w kąt i zaczęły się eksperymenty. Co miesiąc poszerzałam swoją kolekcję paczkami z cocolity (a czasem nawet więcej niż jedną, gdy trafiała się ciekawa okazja).

Na cocolitę trafiłam przez przypadek - na facebooku wyświetliła mi się ich reklama i tym sposobem zostałam stałą klientką. Stwierdziłam, że co mi szkodzi, zamówię kilka rzeczy. 

Skusiły mnie naprawdę przystępne ceny. A dlaczego tam "zostałam"? Bo mam pewność, że na drugi dzień kurier zapuka do drzwi z paczką, w której znajduje się całe, niezniszczone zamówienie. Wiadomo jak jest na magazynach kurierskich - czasami coś się rzuci lub spadnie. Jednak pracownicy tej strony wydają naprawdę sporo na folię bąbelkową, by produkty przetrwały podróż. 

W tym wpisie chciałam napisać coś o tańszych, lecz dobrych kosmetykach, które są zdecydowanie wystarczające dla każdej dziewczyny. Idealne zastępniki produktów z wyższych półek... wierzcie mi. W dodatku na każdą kieszeń. 


Długo szukałam odpowiedniego dla siebie podkładu. Mieszałam po kilka, by uzyskać choć trochę zadowalający efekt, ale i tak nigdy nie udawało mi się to w 100%. Dopiero w ostatniej paczce, która dotarła do mnie tydzień temu trafił w moje ręce Revlon Colorstay. O dziwo spełnia wszystkie moje oczekiwania, więc już mogę skończyć poszukiwania. Zdecydowanie mój nr 1. Z korektorem też był problem, ale gdy pare miesięcy temu odkrywałam Makeup Academy Cover & Conceal odetchnęłam ze spokojem. Mój codzienny przyjaciel.


Do konturowania twarzy spokojnie wystarczyłaby paleta od Make Up Revolution - Ultra Blush Palette: Golden Sugar 2 Rose Gold, ale zdecydowałam się na zakup rozświetlacza Vivid tej samej marki: Ever Glow Lights. Dla mnie zdecydowanie są to najlepsze produkty, i nie potrzebuje żadnych innych. Mam co prawda bronzer Honolulu by W7 oraz dwa serduszka od I Heart Make Up, ale ich nie używam. Wiadomo jednak, że każdy ma inny gust. Pewnie sama bym używała serduszek jak inne blogerki, gdybym nie trafiła na ten zestaw. 


W mojej toaletce można znaleźć naprawdę dużo szminek. Kiedyś nawet jak Piotrkowi się nudziło to układał mi je na setki sposobów w organizerze :D Jednak to matowe szminki od Golden Rose: LONGSTAY Liquid Matte Lipstick "Kissproof" są tym numerem jeden. Od lewej to odcienie 13, 12, 03 oraz 04. Zdecydowanie najczęściej używam 13, bo zwykle wolę podkreślić oczy niż usta, a kolor nude pasuje do wszystkiego. Jest genialnym wykończeniem każdego makijażu. Idealnie komponuje się z jedną z moich nowości: kredką od essence Winter Glow. Dzięki niej możemy zrobić modne ombre na ustach - w połączeniu z matową pomadką - świetny efekt.


Jeśli cienie do powiek w okazyjnej cenie to tylko od Make Up Revolution. Świetna pigmentacja i kolorystyka. Mam kilka ich paletek, ale do moich ulubionych należą te z linii I Heart Make Up: Naked Underneath oraz różowa czekolada Pink Fizz. Muszę jeszcze rozszerzyć swoją kolekcję Obsession with Chocolate o Golden Bar, a z czasem o inne z tej serii, bo naprawdę warto. 


Nawet nie wiecie jak bałam się o tą paletę cieni do brwi od W7. Wcześniej używałam od MUR, niestety nie podeszły mi kolory, a w powyższym nr 3 się zakochałam i wiedziałam, że będzie idealna. Wcale się nie myliłam! Mimo uprzedzenia do tej firmy udało mi się przełamać i jak się okazało - słusznie. Kolorowe eyelinery od Golden Rose chyba każdy zna, ja na razie posiadam tylko odcień 101 w kolorze srebra, ale to tylko kwestia czasu. Świetnie komponuje się nad czarnym. Apropo ostatnio skusiłam się na ten od L'Oreal Paris Superstar i to też był strzał w dziesiątkę. Nie rozmazuje się i jest trwały, a co najważniejsze dla mnie: nie odbija się na górnej powiece. Nie wyobrażam sobie korzystać z innego. Moja ostatnia perełka do wykańczania makijażu oka - zestaw top + mascara od essence. Kupiłam go ze zwykłej ciekawości, a jednak zostanie ze mną na dłużej. 


 Wierzcie mi (lub nie), ale naprawdę są to kosmetyki niby z niższych półek, a jednak zdecydowanie wystarczające. Wiadomo, nie jest to Zoeva, Kylie czy MAC, ale za taką cenę jakość jest naprawdę świetna. Przynajmniej dla mnie. Może miałyście styczność z tymi produktami? Co o nich sądzicie?
Przypominam, że wszystkie elementy opisane powyżej znajdziecie na cocolita.pl :) 

Zapraszam na mojego Instagrama, by być na bieżąco z wpisami , a jeśli macie jakieś pytania to możecie zadawać je na moim ask.fm.

czwartek, 6 kwietnia 2017

BLOGERKI MAJĄ L4, ALE NIE MACIERZYŃSKI

Obiecywałam tyle razy, ale brakowało czasu bądź motywacji. Reaktywowałam bloga niejednokrotnie i mówiłam o regularnych postach, tak wiem, przyznaję. Nie chcę się tłumaczyć, ale miałam mały powód. Dosłownie mały..

W czerwcu 2016 dowiedziałam się, że będę mamą. Na początku bałam się jak to będzie, ale dzięki bliskim strach szybko minął. Teraz, gdy Julka ma 48 dni każda chwila jest wyjątkowa. I śmiało mogę powiedzieć, że to najlepsze, co mnie w życiu spotkało. Ale nie o tym miałam pisać...

 KLIK

Po co więc wróciłam? Nie, nie zamierzam zmienić bloga na pateringowy na co decyduje się większość blogerek po urodzeniu dziecka. Po prostu dzięki ciąży miałam czas, by w końcu na spokojnie zastanowić się nad przyszłością i nad tym, co chciałabym w życiu robić. Odkryłam, że kocham kosmetyki i na tym głównie chce się teraz skupić. Zawsze się malowałam, ale nie umiałam wykonać dobrego make upu, a teraz z dnia na dzień mam wrażenie, że wychodzi mi to coraz lepiej. Następnie bycie Dj-em: nie piszę tego po raz pierwszy, ale w końcu chce w to porządnie zainwestować. W tamte wakacje po raz pierwszy udało mi się zagrać na imprezie (o czym pisałam tu) i od tamtej pory miałam kilka propozycji, lecz z wiadomych względów musiałam je odrzucić. Poza tym blog - czyli największa pasja. Zniknęłam, bo nie chciałam prowadzić go byle jak. Wolny czas, którego miałam naprawdę sporo chciałam jak najlepiej wykorzystać w gronie znajomych, więc brakowało go na prowadzenie tej strony jak należy. Skupiałam się na łapaniu ostatnich beztroskich chwil. Widzieliście, że jednak pojawiła się notka o motopasterce, cóż... nie umiałam się powstrzymać. Miłość do tego typu imprez nigdy nie przeminie. Jeszcze najśmieszniejsza kwestia - od początku istnienia tego mojego zakątku mówiłam, że będą się tu pojawiać też wpisy modowe. Niestety do tej pory nie byłam na tyle zmotywowana, by wcielić to w życie. Natomiast teraz biorę się za siebie, zamierzam iść na siłownię i zacząć zdrowo się odżywiać, by pozbyć się śladów ciąży i porodu... i gdy tylko sylwetka powróci przynajmniej do formy sprzed prawie roku znajdziecie też tu kącik fashion. 

Podsumowując: blog zostaje w tematyce lifestyle, muzyka, spoty samochodowe, w końcu z dodatkiem fashion i nowością, czyli beauty. 

Tym razem się nie poddam. I udowodnię, że dziecko nie jest przeszkodą ani ograniczeniem. Wręcz przeciwnie - może być motywacją. Co prawda piszę do Was dopiero ponad miesiąc po porodzie, ale musiałam odnaleźć się w nowej roli i przede wszystkim nauczyć się organizacji czasu. Ale teraz wracam do Was ze zdwojoną siłą i już tu zostanę. 


Jeśli chcecie być ze mną na bieżąco to zamiast snapchata zaczęłam ostatnio używać InstaStory, więc zapraszam na mój instagram.

A gdybyście mieli do mnie jakieś pytania to zapraszam na mój ask.fm.